Postanowiłam rozwinąć temat, który zaczęłam ze Scathach na temat przekładów wydawniczych. Przeczytałam jej recenzję "Otella" Williama Szekspira. Scathach jest zachwycona polskim przekładem Stanisława Barańczaka, a nie poleca przekładu Słomczyńskiego. Nie zawsze, a nawet rzadko mamy możliwość porównania różnych przekładów tej samej powieści. Przeważnie czytamy pierwsze wydanie jakie wpadnie nam w ręce, a potem sięgamy po kolejną powieść.
Znam dwa różne tłumaczenia "Władcy Pierścieni" Tolkiena. Osobiście polecam przekład Marii Skibniewskiej. Dlaczego? Skibniewska konsultowała swoje tłumaczenie jeszcze z samym Tolkienem. Jest ono utrzymane w typowym dla autora stylu. Nie jest on za bardzo spolszczony. Natomiast w przekładzie Jerzego Łozińskiego bardzo razi mnie jego tłumaczenie imion bohaterów i nazw miejscowości. Np.
Obieżyświat- Łazik
Bilbo Baggins z Bag End- Bilbo Bagosz z Bagoszna
Shire'u - Włości
Dla porównania pokażę Wam wiersz wprowadzający do trylogii.
tłumaczenie Marii Skibniewskiej
"Trzy pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden by wszystkimi rządzić, Jeden by wszystkie odnaleźć,
Jeden by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie."
tłumaczenie Jerzy Łoziński
"Dla elfich władców pod niebem jasnym Trzy są Pierścienie,
Dla krasnoludzkich podziemnych królów Pierścieni Siedem,
Dziewięć dla ludzi - tych ostatecznym śmierć przeznaczeniem,
Dla Władcy mroku na czarnym tronie jest Pierścień Jeden
W Krainie Mordor, gdzie wiecznej nocy zaległy cienie.
Pierścień Jedyny, by władać wszystkimi, czarem je opętać,
Pierścień jedyny, by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach spętać
W Krainie Mordor, gdzie wiecznej nocy zaległy cienie."
Widzicie różnicę?
Więcej znalajdziecie tutaj: tłumaczenia "Władcy Pierścieni"
Jeśli macie jakieś inne przykłady różnorodności tłumaczeń literatury zagranicznej podzielcie się nim. Zawsze dobrze jest poznać opinię innych, by móc wyrobić sobie swoją.
Znam dwa różne tłumaczenia "Władcy Pierścieni" Tolkiena. Osobiście polecam przekład Marii Skibniewskiej. Dlaczego? Skibniewska konsultowała swoje tłumaczenie jeszcze z samym Tolkienem. Jest ono utrzymane w typowym dla autora stylu. Nie jest on za bardzo spolszczony. Natomiast w przekładzie Jerzego Łozińskiego bardzo razi mnie jego tłumaczenie imion bohaterów i nazw miejscowości. Np.
Bilbo Baggins z Bag End- Bilbo Bagosz z Bagoszna
Shire'u - Włości
Dla porównania pokażę Wam wiersz wprowadzający do trylogii.
tłumaczenie Marii Skibniewskiej
"Trzy pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden by wszystkimi rządzić, Jeden by wszystkie odnaleźć,
Jeden by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie."
tłumaczenie Jerzy Łoziński
"Dla elfich władców pod niebem jasnym Trzy są Pierścienie,
Dla krasnoludzkich podziemnych królów Pierścieni Siedem,
Dziewięć dla ludzi - tych ostatecznym śmierć przeznaczeniem,
Dla Władcy mroku na czarnym tronie jest Pierścień Jeden
W Krainie Mordor, gdzie wiecznej nocy zaległy cienie.
Pierścień Jedyny, by władać wszystkimi, czarem je opętać,
Pierścień jedyny, by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach spętać
W Krainie Mordor, gdzie wiecznej nocy zaległy cienie."
Widzicie różnicę?
Więcej znalajdziecie tutaj: tłumaczenia "Władcy Pierścieni"
Jeśli macie jakieś inne przykłady różnorodności tłumaczeń literatury zagranicznej podzielcie się nim. Zawsze dobrze jest poznać opinię innych, by móc wyrobić sobie swoją.
3 komentarze:
Powiem Ci, że nie czytałam Skibniewskiej, ale w moim przekładzie nazwy były zdecydowanie bliższe jej przekładowi, niż drugiemu, podawanemu przez Ciebie przykładzie. Teraz widzę dlaczego ją polecałaś. Różnica jest kolosalna!
A wracając do Szekspira, to jeden z gorszych, a może nie tyle gorszych ile najmniej zrozumiałych przekładów, jest dla mnie Paszkowski.
Tak po roku jedynie nadmienię, że są trzy tłumaczenia:
Skibniewskiej,
Małżeństwa Frąców
i
Łozińskiego (ale mocno edytowane)
Z tego co się orientuję to wszystkie są dobre.
Skibniewska - suchy język, ale w miarę poprawne
Frącowie - poprawne, bardzo prosty język (jako zaleta i wada w zależności od gustów)
Łoziński - ALE TYLKO NAJNOWSZE EDYCJE (szczególnie z wierszami Gumkowskiego) - poprawna, język bardziej stylistyczny w porównaniu do Skibniewskiej - niektóży uważają je za najbardziej w stylu oryginału. W nowszych edycjach pozbyto się "łozimizmów" - czyli nazw wprowadzonych przez łozińskiego.
I najważniejsze
Obierzyświat - o ile ładnie brzmi to jest błędne tłumaczenie.
Łazik jest dużo bliższy oryginałowi.
Dziękuję za wpis. Szkoda, że anonimowy.
Prześlij komentarz