sobota, 8 stycznia 2011

mała orkiestra prawdziwej pomocy



Przed świętami niesienie pomocy innym jest bardzo powszechne. Organizowane są wtedy zbiórki żywności, odzieży oraz pieniędzy. Wielu ludzi z tego korzysta, a przede wszystkim wychowankowie domów dziecka i sierocińców. Nurtuje mnie jedno: dlaczego chęć pomocy innym budzi się w ludziach tak rzadko? Wiem, otwierają się serca, działa magia świąt. Każdy chce zasłużyć również na swój prezent. Nikt nie chce zagrać głównej roli w "Opowieści Wigilijnej". 
 

Co roku przypomina mi się sytuacja, z którą zetknęłam się kilka lat temu. Dorabiałam sobie rozdając ulotki na ulicy. Głównym miejscem kolportażu był chodnik przed gmachem ZUS 'u. Mój pracodawca wybrał to miejsce, gdyż można tam było spotkać wielu emerytów, rencistów i właścicieli prywatnych firm. Oprócz mnie co dzień przychodziła tam pani, która do puszki zbierała pieniądze dla chorych dzieci. Puszka metalowa, zaplombowana, z nalepką fundacji. Na początku podziwiałam zapał tej dobrej kobiety, która marzła na dworze (była zima), zaczepiała ludzi prosząc ich o parę groszy dal chorego. Ludzie litowali się widząc zdjęcie małego, bezbronnego dziecka przyklejone do pojemnika. Mijały kolejne tygodnie. Za moją pracę miałam zapłacone. Żal mi było chorych dzieci, więc któregoś dnia wrzuciłam parę złotych do puszki „koleżanki”. Po tym dowiedziałam się prawdy. Powiedziała mi, żebym jej nic nie dawała, tylko żebym sama zajęła się zbieraniem. Pomyślałam, że chętnie bym to robiła, gdybym miała więcej czasu i nie musiała pracować. Byłam zszokowana, gdy usłyszałam od niej, że wystarczy raz w miesiącu przynieść do fundacji 300zł. Reszta pieniędzy, które uda się zebrać zasila budżet zbierającego. Więc nie jest tak, że robi się to czysto charytatywnie. Zaproponowała mi współpracę i przyłączenie się do tego programu pomocy. Mówiła z ekscytacją, iż sporo można na tym zarobić. Dowiedziałam się dlaczego zbiera datki tak daleko od swego miejsca zamieszkania. Tam nikt nie wiedział czym się zajmuje i gdzie pracuje, Nie chciała, by prawda wyszła na jaw. Miała obawę, że sąsiedzi i znajomi domyślą się skąd bierze pieniądze na życie i utrzymanie własnego domu. Zbulwersowana podziękowałam jej za propozycję. Po tym wszystkim czego się dowiedziałam już prawie z nią nie rozmawiałam. Za kilka dni już się nie pojawiła. Pewnie obrała sobie kolejny dobry punkt w innym mieście. Od tamtej pory nie ufam ludziom zbierającym datki. Nie jest to wina danej fundacji, tylko suwerenność i lojalność jej członków. Ilu jest takich, którzy przed oddaniem puszek wytrząsają lub wyjmują z nich zawartość? Potem przeliczając wrzucają do nich z powrotem tylko tyle ile „muszą”. Na pewno nie każdy tak robi, ale znając prawdę wolę kupić chleb, lub dać parę groszy żebrakowi na ulicy, niż wrzucać pieniądze do metalowego pojemnika.

Jak co roku rusza Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Znów będzie okazja do składania datków. Sama często nie potrafię się powstrzymać od kupienia czerwonej nalepki w kształcie serduszka. Robię to z nadzieją, że jak największa ilość zebranych pieniędzy trafi na wyznaczony cel i pomoże potrzebującym.

3 komentarze:

Maja Sieńkowska pisze...

Albo ja byłam jakaś nieświadoma do tej pory, albo o tym po prostu mało kto wie, że artyście biorący udział w koncertach dla WOŚP, dostają za to kasę. A ja głupia myślałam, że oni to robią z dobrego serca i wszystkie uzbierane pieniądze są dla chorych dzieci :/.

A ta Pani, o której piszesz, to chyba sumienie gdzieś zgubiła. Przykre to :/.

Unknown pisze...

Ta pani, o której napisałam, nie była z WOŚP, więc nie osądzamy pochopnie. Oficjalnie nikt nie dostaje pieniędzy za taką zbiórkę dla chorych. A kto oszukuje, to już niech sam sobie z własny sumieniem porozmawia. Przez takich ludzi nie mam zaufania do nikogo, kto zbiera pieniądze na cokolwiek. Jedynie do ulicznych grajków, którzy zbierają na studia, wakacje, czy nawet piwo. Oni się chociaż przyznają do tego, że zbierają dla siebie. Nie zasłaniają się twarzą chorego dziecka.

Anonimowy pisze...

Za udział w koncertach charytatywnych artyści pobierają honoraria. Nie są to sumy, jakie otrzymaliby za koncert, ale nie występują za darmo.
Czasami jestem w kropce, dać czy nie. I postępuję różnie.
Teresa