W Tajlandii ściganiem handlarzy narkotykami zajmuje się skorumpowana policja. Na komisariacie Michał dostał do podpisania własne zeznania w języku tajskim. Wtedy też wyszło na jaw, że znajoma, która zaproponowała mu współpracę i przemyt ekstasy, pracuje dla policji. Kobieta za każdego złapanego dilera dostawała dodatkowe pieniądze. Takim sposobem niefortunna decyzja skończyła się dla Michała tragicznie zamieniając egzotyczną wyprawę w niewyobrażalny horror.
Widok śmierci towarzyszy więźniom praktycznie przez cały okres pobytu w więzieniu. Stosunek do więźniów w Tajlandii jest zupełnie inny niż w Polsce. Ludzie trzymani są w zatłoczonych klatkach, po czterdzieści, pięćdziesiąt osób. Nogi mają spętane ciężkimi, kilkukilogramowymi łańcuchami. Strażnicy stosują agresję i przemoc. Na wszystko jest ściśle wyznaczony czas. Dzień zaczyna się od modlitwy i apelu. Szybka, wspólna toaleta w mętnej wodzie. Potem czas spędzony na małym placu. Tajowie wtedy pracują, aby oprócz ohydnej ryżowej papki móc zjeść coś innego. Obcokrajowcy mają czas dla siebie. Nie dają się wykorzystywać do więziennych robót, ale za lepsze pożywienie muszą płacić wysokie sumy. O piętnastej powrót do ciasnych klatek. W więzieniu panuje brud i smród. Ciała osób zmarłych w piątek popołudniu zabierane są dopiero w poniedziałek rano. Przy upałach panujących przez większą część roku nie sposób nie czuć odoru rozkładu. Świadomość, że można tak uwłaczająco skończyć jest wstrząsająca. Niestety, brak odpowiedniej opieki lekarskiej zwiększa umieralność wśród więźniów.
Jakby tego było mało, kontakt ze światem zewnętrznym jest bardzo ograniczony. Korespondencja najczęściej nie dociera, a spotkania z konsulatem są nadzwyczaj odległe w czasie. Na rozprawę także czeka się wieki. Michał Pauli cudem wydostał się na wolność. Podczas odsiadki dowiedział się od współwięźniów o pewnej możliwości ułaskawienia. Należało błagać o nią samego króla Tajlandii. Po wielu listach i zawartych w nich prośbach Michała wsparło trzech polskich prezydentów: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński. Pełen ulotnych nadziei, wciąż niepewny przyszłości, pewnego dnia jednak wyszedł na wolność.
Czytając „12 x śmierć” poznajemy innych więźniów, których Michał miał okazję poznać. Oprócz swojej historii przedstawia losy ludzi, którzy trafili do tego więzienia, głównie za narkotyki. Nie do pomyślenia jest to, jak wielu z nich nie miało z narkotykami nic do czynienia. Byli jedynie rodziną, kolegami, znajomymi dealerów. Ale to bez znaczenia, sąd wie lepiej kto jest winny, ma niepodważalne dowody... kwalifikujące podejrzanych również do otrzymania kary śmierci.
Pauli w swojej książce pokazuje, jak zmanipulowany jest system sądowniczy w Tajlandii. Chce uświadomić ludziom, że Tajowie uśmiechają się niekoniecznie z sympatii, a ich kraj to nie tylko bogata kultura i egzotyczne widoki. Tu kary za powiązania z narkotykami są o wiele surowsze niż za morderstwo. Stanowi to jeszcze większą paranoję w zestawieniu z korupcją i handlem narkotykami, która jest powszechna wśród samych strażników.
Zachęcam do przeczytania tej książki. Z jednej strony stanowi ona katharsis dla autora, lecz z drugiej jest przestrogą dla podróżników udających się w te rejony. Otwiera czytelnikowi oczy na sprawy, o których nie miał pojęcia. Pokazuje oblicze cierpienia, którego tak łatwo doświadczyć za sprawą jednej, nieodpowiedniej decyzji.
Książka zawiera ciekawe ilustracje przedstawiające więzienne życie. Ich autorem jest również Michał Pauli. Powstały podczas jego pobytu w Bang Kwang.
Joanna Markowska
Tytuł: 12xśmierć
Autor: Michał Pauli
Wydawnictwo: Artest
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 240
Rok wydania: 2011
Wymiary: 12.5 x 19.5 cm
ISBN: 9788393138036
notka o autorze:
Michał Pauli urodził się 1972 roku w Kielcach, gdzie spędził swoje młode lata. Kolejno mieszkał w Krakowie, Krynicy, Łodzi, Berlinie, Amsterdamie, Tuluzie, Częstochowie, Barcelonie, Zagnańsku, Łodzi... Studiował w łódzkiej ASP. Sam mówi, że w życiu najbardziej udała mu się wspaniała córka. Jako artysta plastyk zajmował się ceramiką i sztuką użytkową, prowadząc własną pracownię. Kiepskie dochody z ceramiki i rozpad małżeństwa spowodował, że postanowił wrócić do życia w podróży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz